Końcówka listopada to okres, który wielu osobom nieodłącznie kojarzy się z Black Friday. Prawdziwi łowcy okazji cenowych czekają na ten dzień tygodniami. Obniżki cen działają na klientów niczym magnes i przekładają się na skokowy wzrost sprzedaży w sklepach. Jest jednak druga, ciemna strona tego medalu. Coraz głośniej mówi się o tym, że Black Friday to doskonały biznes, ale głównie dla sklepów. Kto tak naprawdę korzysta podczas wyprzedaży w Czarny Piątek i na co uważać, aby uniknąć niepotrzebnych rozczarowań? Sprawdźmy.
Nie można tego ująć inaczej porównując dane dwóch firm badawczych Deloitte oraz ITMAGINATION zebranych przy okazji poprzednich Black Friday z tym, co widzimy w reklamach, na witrynach sklepowych. Plakaty z napisami: wyprzedaż 50%, wyprzedaż 70% to w tym dniu niemalże norma. Tymczasem realne obniżki dla wielu produktów sięgają zaledwie 3-5%.
I choć dla niektórych osób wynik ten może być dość szokujący pokazuje jednoznacznie, że w zdecydowanej większości przypadków obniżki cen podczas Black Friday są iluzoryczne. Nie zmienia to faktu, że sklepy notują w tym dniu ogromny wzrost obrotów. To dla nich doskonała okazja do pozbycia się niektórych towarów, które do tej pory nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem, a po przecenie sprzedają się doskonale.
1. Sztuczne obniżki cen po ich wcześniejszym podwyższeniu.
W skrócie polega to na tym, że na miesiąc przed Black Friday sklep podwyższa ceny wybranych produktów, aby obniżyć je tuż przed Czarnym Piątkiem. Mechanizm ten ilustruje poniższa grafika.
W ten sposób nowa cena ma sprawiać wrażenie wyjątkowo atrakcyjnej na tle poprzedniej. Problem w tym, że taką nie jest. Grafika w dużym stopniu tłumaczy skąd biorą się obniżki 5% zamiast 50%.
Jak się przed tym bronić? Najprościej jest obserwować cenę upatrzonego produktu dużo wcześniej np. za pomocą porównywarek cen. Przyjmijmy, że planujemy zakup laptopa. Jeśli pod koniec września kosztował on 2990 zł a w dniu Black Friday można go kupić za 2890 nie mowy o super okazji, nawet jeśli widniejąca przy nim cena jest pokazywana jako okazyjna po obniżce z 3590 zł.
2. Warunki promocji opisane małym druczkiem
Tu pole do popisu dla sklepów również jest spore. Jednym z najczęstszych ich „przewinień” jest niewystarczająco jasne informowanie o warunkach promocji. „Drugi produkt -50%” brzmi dość klarownie. Tymczasem podczas płacenia okazuje się, że rabat jest przyznawany, ale tylko na określone produkty.
3. Bądźmy czujni również przy kasie
Podekscytowani zakupami w okazyjnych cenach nie możemy tracić czujności do samego końca.
Może się bowiem, okazać, że przy kasie nie będzie „nabita” cena, która podana była na stoisku z towarami na wyprzedaży. Powodów takiej sytuacji może być wiele. Ktoś zapomniał zmienić cenę na nową w samej kasie.
Ktoś omyłkowo przyczepił informację „wyprzedaż -50%” nie na tym stoisku.
Faktem jest, że przy jednym produkcie różnicę zauważymy, ale przy 3-5 już niekoniecznie.
Dlatego wystarczy, że na telefonie, który mamy praktycznie stale pod ręką podsumujemy sobie ile powinniśmy zapłacić po obniżce. Dociekliwość przy kasie jest jak najbardziej wskazana. W końcu chodzi o nasze pieniądze.
W nieco lepszej sytuacji znajdują się osoby dokonujące zakupów online. Wówczas łatwiej jest śledzić ceny produktów wkładanych do koszyka.
4. Skoro jesteśmy przy temacie zakupów online nie można zapominać o przysługującym klientowi prawie do zwrotu towaru w ciągu 14 dni od jego zakupu. To istotne, gdyż jednym z przewinień sklepów bywa próba odmowy zwrotu towaru. Prawo reguluje to jednak wyraźnie. W odróżnieniu od sklepu stacjonarnego, sklep internetowy musi być przygotowany na to, że klient zrezygnuje z dokonanego zakupu i zażąda zwrotu pieniędzy. Szczegóły na ten temat znajdziemy w poradniku UOKiK.
5. Kupujemy tylko dlatego, że jest tanio, a potem tego żałujemy
To rzadziej poruszany, ale istotny temat. Wyprzedaże potrafią sprawić, że zwracamy uwagę na przedmioty, których wcześniej nie zauważaliśmy. Gofrownica – 50%, blender – 30%. Oba sprzęty trafiają do naszego koszyka.
Po przyjściu do domu lądują jednak na dnie szafy. Po roku okazuje się, że gofry zrobiliśmy w tym czasie 2 razy, a blender stoi nierozpakowany. Chcąc uniknąć tego typu spontanicznych zakupów warto mieć jasny plan co chcemy kupić.
Pierwszy to pułapki zastawiane na klientów przez same sklepy. Drugi znacznie bardziej niebezpieczny to wzmożona w tym czasie aktywność oszustów internetowych, którzy chcą wykorzystać okres wyprzedaży do własnych celów. Pomysłowość cyberprzestępców wydaje się nie mieć ograniczeń. Każdego roku wymyślają oni nowe sposoby, aby dobrać się do naszych pieniędzy.
Na potrzeby np. Black Friday cyber oszuści tworzą e-sklepy łudząco podobne do oryginalnych. Wykorzystują tym samym chęć klientów do tańszych zakupów od znanych marek. Fikcyjny sklep zbiera zamówienia, pieniądze i na tym się kończy. Towar nigdy nie zostaje wysłany do klientów. Mając na uwadze, że wartość obrotów w sklepach przy okazji Black Friday jest wielokrotnie wyższa niż normalnie nie trzeba chyba tłumaczyć, że nawet promil z tej kwoty przekierowany na fikcyjny sklep może oznaczać pokaźny zysk dla oszustów. Jedną ze znanych światowych marek, która znalazła się ostatnio na celowniku oszustów i dla której powstała oszukańcza strona www jest Calvin Klein,. O tym, jak bronić się przed tego typu zagrożeniami wspominamy w osobnym tekście.
Im dłużej obecna jest w Polsce tradycja Czarnego Piątku tym częściej pojawiają się tego typu pytania. Skoro ceny wielu produktów wcale nie są niższe, a część sklepów prowadzi często zawiłą politykę łączenia rabatów czy jest sens tracić czas, energię, a czasem i nerwy, aby kupić coś akurat w tym dniu? Odpowiedź na to pytanie jest trudna.
- Black Friday to święto łowców okazji, zanim jednak podejmiemy decyzję o kupnie, warto sprawdzić czy faktycznie mamy do czynienia z okazją. Jeżeli rzeczywiście znaleźliśmy upragniony przedmiot w atrakcyjnej cenie, dlaczego mielibyśmy tego nie wykorzystać? – dodaje ekspert hapipożyczki Joanna Izdebska Sales & Marketing Director, IPF Polska Sp. z o.o.
Pomimo tego, że średnia obniżka cen nie robi specjalnego wrażenia z pewnością można znaleźć też okazje cenowe, które czynią dany produkt atrakcyjnym. Wymaga to jednak od nas pewnego przygotowania i śledzenia ceny na wiele tygodni przed Black Friday. Tylko wtedy zyskamy pewność, że upatrzony np. telefon w Black Friday jest faktycznie tańszy niż był np. we wrześniu. W takim wypadku warto też rozważyć pożyczkę na raty, która może pomóc w sfinansowaniu okazji zakupowej.
W powyższych tekście poruszyliśmy kilka najważniejszych kwestii, które dotyczą pułapek, jakie czyhają na nas podczas Black Friday. Tak naprawdę to umiar i zdrowy rozsądek są tym co przyda się nam najbardziej podczas gorączki promocyjnych zakupów.